"Po szybkiej weryfikacji wszystkich ofert, ta z Mikołowa okazała się najbardziej konkretna"
Przemysław Gałecki to nowy zawodnik naszej drużyny. Solidny obrońca z pierwszoligowym doświadczeniem oraz sympatyczny rozmówca. Zapytaliśmy go o Rozwój, AKS i cele na najbliższy czas.
Ostatnie 11 lat spędził Pan w Rozwoju Katowice, jak się Pan czuł, kiedy zaczęły pojawiać się pogłoski o upadku seniorskiej drużyny w tym klubie? Miał Pan jakiś plan awaryjny?
Przemysław Gałecki: Muszę przyznać że bardzo zmartwiła mnie ta informacja, o której dowiedzieliśmy się na pierwszym spotkaniu po urlopach. Po zakończeniu sezonu chodziły już głosy, że w klubie będzie ciężko i że tylko pięciu, może sześciu doświadczonych zawodników zostanie w klubie. Ja byłem w tej grupie więc nie zabezpieczyłem się planem awaryjnym. W sytuacji kiedy na początku lipca zostało nam oznajmione, że możemy sobie szukać klubów, trzeba było zacząć rozglądać się za klubem, gdzie będzie można kontynuować swoją przygodę z piłką.
Czy zna Pan Arkadiusza Milika?
PG: Tak, graliśmy razem w Rozwoju. Arek był bardzo młody gdy wchodził do zespołu seniorów, ale już w tak młodym wieku było widać, że ma to "coś", czym się wyróżnia. Strzelając wtedy bramki w 3. lidze robił to z niesamowitym spokojem i wyrachowaniem. Do tej pory mamy jakiś kontakt, dość sporadyczny, ale jest. Pamięta od kogo uczył się grać w piłkę... oczywiście żartuję.
Które momenty, sytuacje lub mecze w Pana karierze piłkarskiej zapadły Panu w pamięci najbardziej?
PG: Na pewno gra z Arkiem w jednej drużynie, strzelenie gola Legii Warszawa w Pucharze Polski, awans do 1. ligi i rozegranie kilkudziesięciu meczów na tym poziomie plus 2 bramki strzelone w 1 lidze (Stomil Olsztyn i Arka Gdynia), mecz przy 16000 kibiców w Łodzi z Widzewem zakończony remisem 1-1, no i oczywiście mecz w 1/8 Pucharu Polski z Górnikiem Zabrze, przegrany po dogrywce. Myślę, że to najważniejsze momenty, które mogłem świętować dzięki grze w Rozwoju Katowice.
Zdecydował się Pan na grę w klubie, który jest beniaminkiem IV ligi, co Pana przekonało? Jest przecież wiele innych klubów dookoła, które na pewno zaproponowałyby grę na wyższym niż IV liga poziomie.
PG: Zgadza się, zgłaszały się kluby z wyższej klasy rozgrywkowej jak i oferujące lepsze warunki finansowe. Jednak po szybkiej weryfikacji wszystkich ofert ta z Mikołowa okazała się najbardziej konkretna. Dodatkowo przekonał mnie również piękny obiekt AKS-u Mikołów z dwoma idealnymi boiskami do gry w piłkę nożną oraz solidna kadra zespołu z trenerem Molkiem na czele. Oprócz tego wiele pozytywnych opinii na temat AKS Mikołów od moich przyjaciół i znajomych. Także wybór był dość prosty.
Obserwował Pan poczynania AKS Mikołów w lidze okręgowej?
PG: Oczywiście, że tak. W szatni jeszcze drugoligowego Rozwoju, wspólnie z kolegami śledziliśmy walkę o awans do 4 ligi między AKS Mikołów i Podlesianką Katowice. Było ciekawie.
Czy zna Pan któregoś z zawodników AKS Mikołów?
PG: I znowu muszę odpowiedzieć: oczywiście, że tak. W Rozwoju grałem z Robertem Bryszem, Mateuszem Krukiem, poza tym znam również Mateusza Majsnera czy Sebastiana Dudę.
Jest Pan obrońcą. Zawsze Pan chciał być obrońcą, czy pozycję zasugerował Panu któryś z trenerów?
PG: Marzeniem każdego była gra w ataku, ja przez okres juniora grywałem jako środkowy pomocnik, jednak w seniorach grałem już jako boczny obrońca czy stoper. Będąc w Walce Zabrze trener Marek Mandla znalazł mi taką pozycję na boisku i tak już zostało do dziś.
Którego obrońcę (byłego lub obecnego) najbardziej Pan ceni i za co?
PG: Nie mam jakiegoś swojego idola, obrońcy, który jakoś szczególnie wpadł mi w oko i miałbym się na nim wzorować. Choć jest jedna osoba, taka bardziej przyziemna, do której chciałbym się choć troszkę zbliżyć jeśli chodzi o długość swojej przygody z piłką nożną. Chodzi o Marcina Polarza, który do tej pory stara się pomagać Pogoni Imielin na boisku, naprawdę duży szacunek dla niego.
Z jakim numerem na plecach chciałby Pan występować w nowej drużynie i dlaczego?
PG: Jeżeli byłby dostępny numer 4 lub 13 to bardzo chętnie przygarnę koszulkę z takim numerem. Ale myślę, że nie będzie miało żadnego znaczenia z jakim numerem będę grał. Z numerem 4 przez 10 lat występowałem w Walce Zabrze, a z numerem 13 przez 11 lat w Rozwoju Katowice, także sentyment.
Gdyby ktoś przeglądał starsze fotografie to z racji aktualnej fryzury mógłby Pana nie rozpoznać. Podobno powodem Pana aktualnej łysiny był stres związany z uprawianiem piłki nożnej, prawda?
PG: Hahaha, nic z tych rzeczy. Sytuacja miała miejsce po awansie do 1. ligi. Oznajmiłem, że jeżeli awansujemy to golę się na łyso. Egzekucję wykonał wtedy Daniel Tanżyna, który akurat wtedy posiadał maszynkę do golenia.
Jak ocenia Pan obecną IV Ligę, w której będzie grał AKS Mikołów? Czy dla mikołowian sezon 2019/20 będzie walką o utrzymanie, środek tabeli czy awans?
PG: Po zapoznaniu się z tym jaką kadrą dysponuje AKS Mikołów i słysząc jakie jeszcze mogą być wzmocnienia myślę, że górna część tabeli jest w naszym zasięgu.
Jakie cele stawia sobie Pan w nowym klubie?
PG: Cele? Na początek grać jak najwięcej, po drugie jak najwięcej meczów na zero z tyłu, po trzecie zdobyć premierowego gola dla AKS Mikołów i po czwarte razem z AKS Mikołów wygrywać w każdym meczu.
Panu Przemysławowi życzymy wielu sukcesów w naszej drużynie!